niedziela, 13 marca 2016

8. "Teraz jesteś dla mnie zwykłą dziwką, a nie matką"


Eleanor
    - Cassie? - Krzyknęłam, kiedy w dziewczynie, którą właśnie przytulał Niall Horan rozpoznałam moją przyjaciółkę. Na dźwięk mojego głosu oboje podnieśli głowy, a kiedy nasz spojrzenia się skrzyżowały odskoczyli od siebie jak poparzeni:
- Co ty tutaj robisz? Z Niallem? - Wykrzyknęłam, dziewczyna wstała z ławki i podbiegła do mnie.
- Ja ci wszystko wyjaśnię - powiedziała, a w jej oczach stanęły łzy.
- No to słucham - skrzyżowałam ramiona na piersi.
- My, zbliżyliśmy się do siebie podczas pracy w tym przedszkolu, zaczęliśmy spotykać się po szkole i tak wyszło, że teraz - zrobiła małą przerwę - jesteśmy ze sobą - dodała głośno wypuszczając powietrze. 
- Jesteś z nim szczęśliwa? - Zapytałam cicho łapiąc przyjaciółkę za dłoń.
- Oczywiście, kocham go - delikatnie się uśmiechnęła.
- Więc ja cieszę się z tobą - odwzajemniłam jej gest.
- Na prawdę? Myślałam, że będziesz zła - wyszczerzyła się blondynka.
- Pewnie bym była, ale mama opowiedziała mi całą historie o śmierci jego matki - powiedziałam poważniej na co dziewczyna gwałtownie posmutniała.
- Dziękuje - powiedziała przytulając mnie po chwili ciszy.
- Ja już muszę iść, ale radzę ci jak najszybciej powiedzieć Louisowi, martwi się o ciebie - powiedziałam, kiedy się od siebie odkleiłyśmy na co dziewczyna przytaknęła - pa - cmoknęłam jej policzek - cześć Horan - pomachałam do blondyna siedzącego na ławce.
- Hej - podpowiedział oszołomiony podnosząc dłoń. Kiedy weszłam do domu od razu przywitała mnie moja matka, ale nie miałam ochoty jej słuchać. Udałam się do salonu, rzuciłam na kanapę i włączyłam jakiś talk show:
- Jak długo masz zamiar ze mną nie rozmawiać - westchnęła moja rodzicielka siadając w fotelu. Nic nie odpowiedziałam tylko dalej tempo gapiłam się w ekran:
- Ely, na litość boską, jestem twoją matką - powiedziała kobieta, a jej głos delikatnie się załamał.
- Teraz jesteś dla mnie zwykłą dziwką, a nie matką - wrzasnęłam zrywając się z kanapy - spierdoliłaś życie swojej przyjaciółki, pana Horana, a przede wszystkim bogu ducha winnego Nialla - dodałam i pobiegłam do swojego pokoju. Po całej historii, którą opowiedziała mi jakiś czas temu straciłam do niej szacunek. To tak, jakby Niall zdradził Cass ze mną. Nie. Nie mogłabym. Nie mogłabym zrobić tego mojej najlepszej przyjaciółce. To jest chore, a nawet obrzydliwe. Dziwie się ojcu, że jej wybaczył. 
Cassie
Przemyślałam to co powiedziała mi dzień wcześniej El i z samego rana napisałam do Louisa, żeby wpadł do mnie, kiedy będzie miał czas. Przez nerwy nie mogłam usiedzieć w miejscu i wysprzątałam cały dom. Koło 16:00 usłyszałam dzwonek do drzwi. Zbiegłam na dół, pociągnęłam za klamkę i ujrzałam Louisa. Już czas:
- Cześć - powiedziałam uśmiechając się do niego nerwowo.
- Hej mała. Czemu się nie odzywałaś? Tęskniłem - powiedział mocno mnie przytulając - ej, coś się stało? - Zapytał odsuwając mnie od siebie.
- Chodź musimy pogadać - powiedziałam ciągnąc go za rękę do pokoju. 
- Brzmi groźnie - zaśmiał się, ale kiedy zobaczył moją zdenerwowaną minę od razu spoważniał - więc, o co chodzi?
- O Nialla - powiedziałam przygryzając wargę.
- O, nie. O nim nie będę rozmawiał - krzyknął podrywając się z kanapy.
- Louis - westchnęłam.
- Dobra, ale szybko - burknął zajmując miejsce obok mnie.
- Ja i Niall jesteśmy razem - powiedziałam na jednym oddechu.
- Co kurwa? Z nim? - Wrzasnął podnosząc się gwałtownie z kanapy.
- Louis, proszę - wyszlochałam.
- Nie. Ja... Ja muszę to przemyśleć - powiedział i wyszedł z domu.
- Louis, proszę. Louis, wracaj - krzyczałam biegnąc za nim - Louis - wyszeptałam sama do siebie. Rozpłakałam się na dobre, a po chwili poczułam jak Niall mocno mnie do siebie przytula:
- Już jestem księżniczko - powiedział całując mnie w głowę - już spokojnie - nie wiem jak długo tak staliśmy, ale dla mnie było to jak wieczność.
Louis
    Wybiegłem z domu Cassie i ruszyłem w stronę swojego mieszkani. Nie mogłem jej tak zostawić, za bardzo ją kochałem. Moja mała siostrzyczka. Zatrzymałem się za rogiem i obserwowałem całą sytuację. Chociaż nie lubię Horana to cieszę się, że ktoś przy niej był. Usiadłem na krawężniku, oparłem łokcie o kolana i schowałem twarz w dłoniach. Po chwili ktoś usiadł koło mnie i położył dłoń na moim kolanie:
- Wiem, że się o nią martwisz, ale Niall nie jest taki zły - usłyszałem głos El na co prychnąłem. Dziewczyna westchnęła i opowiedziała mi całą historię o jej matce, rodzicach Nialla i samobójstwie jego matki. To było straszne, szczególnie, że konsekwencje tego odczuli Eleanor i Niall, którzy nie mieli nic wspólnego z tą sprawą. Po części zacząłem rozumieć Horana, bo nie wiem jak ja bym się zachował w takiej sytuacji, pewnie nie lepiej:
- Muszę to w spokoju przemyśleć - powiedziałem wstając z ziemie i ruszyłem w stronę domu - sam - dodałem, kiedy usłyszałem, że dziewczyna rusza za mną. To, że poznałem sytuację nie znaczy, że w pełni ją zrozumiałem i chciałem pobyć w samotności.
Niall
- Kurwa - rzuciłem telefon na kanapę, kiedy Cassie po raz kolejny nie odebrała. Dzwoniłem do niej kilkadziesiąt razy, waliłem do jej drzwi i nic, a w domu była napewno, tego byłem pewny. Nagle usłyszałem dzwonek do drzwi:
- Co wy tu robicie? - Zapytałem widząc Eleanor i Louisa na werandzie.
- Jest może Cassie? - Powiedziała dziewczyna.
- Nie, właśnie próbuję się do niej dodzwonić - odpowiedziałem zakładając buty.
- Co ty robisz? - Zapytał szatyn.
- Idę do niej, bo rozumiem, że od was też nie odbiera - powiedziałem narzucając na siebie kurtkę na co oboje pokiwali twierdząco głowami. Wyminąłem ich w drzwiach i przebiegłem na drugą stronę ulicy. Krzyczałem i waliłem w drzwi, nic, po chwili dołączyli do mnie El i Lou, nadal nic. W pewnym momencie nie wytrzymałem i wywarzyłem drzwi. Od razu udałem się do kuchni, bo widziałem, że świeci się w niej światło. Widok, który tam zastałem był nie do opisania.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz