czwartek, 10 marca 2016

6. "Kocham cię"


Niall
Harry miał racje, źle się zachowałem, jeżeli jest jakiś problem powinniśmy o nim porozmawiać, a ja uciekłem jak jakiś gówniarz i zraniłem moją księżniczkę. Kocham Cassie i nie chce, żeby cierpiała.
Było już późno, ale światła w domu Youngów jeszcze się świeciły. Wszedłem na werandę i delikatnie zapukałem w drzwi. Po chwili drewniana powłoka uchyliła się, a przede mną stanęła matka Cassie:
- Dzień dobry, przeszedłem przeprosić - powiedziałem, a kobieta nic nie powiedziała tylko nadal na mnie patrzyła - ja naprawdę kocham Cass i nie chcę, żeby była szczęśliwa. Po prostu boję siè, że ze mną będzie miała same problemy - dodałem na co blondynka delikatnie się uśmiechnęła.
- Myśle, że powinieneś to powiedzieć mojej córce, nie mi - powiedziała robiąc mi przejście - a i Niall - dodała kiedy wchodziłem po schodach.
- Tak? - Zapytałem odwracając się.
- Lubie cię, nie zepsuj tego - uśmiechnęła się szeroko.
- Oczywiście - odpowiedziałem i odwzajemniłem jej gest. Wszedłem do pokoju Cassie i ukucnąłem przy jej łóżku. Wyglądała uroczo, kiedy spała, ale nie mogłem patrzeć na jej podkrążone od płaczu oczy i bladą twarz. Podniosłem się i usiadłem w fotelu, który stał w rogu pokoju. Nadal patrzyłem na śpiącą blondynkę, aż w końcu zasnąłem zmęczony cały tym chorym dniu.
Cassie
Otworzyłam oczy i spojrzałam na zegarek, 08:30. Podniosłam się i przetarłam oczy, bo nie wierzyłam w to co widzę, w moim fotelu spał Niall:
- Niall? Co ty tu robisz? - Zapytałam, a chłopak otworzył oczy i przeciągnął się.
- Przyszedłem cię przeprosić - powiedział ziewając - nie chciałem na ciebie naskoczyć - chłopak wstał, przeszedł przez pokuj i usiadł na końcu łóżka - po prostu nigdy na nikim mi tak nie zależało i boje się, że cię zranię - uśmiechnęłam się, przeczołgałam na czworaka przez lóżko i mocno w niego wtuliłam.
- Kocham cię - wymruczałam w jego koszulkę.
- Ja ciebie też, księżniczko - odpowiedział całując mnie w czubek głowy. Siedzieliśmy w ciszy do momentu, kiedy usłyszeliśmy pukanie i do pokoju weszła moja mama:
- Hej, ja idę do pracy, o 12:00 Jerome podrzuci Nikole. Posiedzisz z nią? - powiedziała opierając się o klamkę.
- Jasne, wiesz, że ją kocham - odpowiedziałam uśmiechając się.
- Super, dzięki - uśmiechnęła się i zniknęła za powłoką drewnianych drzwi.
- Chcesz wiedzieć, dlaczego robiłem to wszystko El? - Zapytał blondyn, kiedy jedliśmy śniadanie siedząc na kanapie w salonie.
- Jasne - odpowiedziałam uśmiechając się do niego. 
- Tu nie chodzi o to, że ja jej nie lubię, ale o jej matkę - powiedział siadając do mnie przodem.
- Jak to? - Zapytałam i usiadłam w takiej samej pozycji co niebieskooki.
- Matka Eleanor, kiedyś przyjaźniła się z moją. Kiedyś rodzice się pokłócili tata zdradził mamę z jej przyjaciółką. Rozumiesz? To tak jakby ja zdradził cię teraz z Eleanor. Mama była załamana, nie mogła sobie z tym poradzić i w końcu popełniła samobójstwo. Wiesz co było najgorsze? - Pokiwałam przecząco głową. - Że widziałem własną matkę umierającą w kałuży krwi i nic nie mogłem z tym zrobić - chłopak zaczął płakać, więc przyciągnęłam go do siebie i mocno przytuliłam. Po paru minutach blondyn otrząsnął się, spojrzał na mnie załzawionymi oczami i delikatnie się uśmiechnął:
- Ubieraj się, gdzieś cię zabiorę - powiedział przeskakując przez oparcie kanapy i ruszył w stronę przedpokoju.
Przeszliśmy przez bramę cmentarza i w ciszy przemierzaliśmy alejki pomiędzy grobami. W końcu Niall zatrzymał się przy jednym z nich, usiadł na ławce i poklepał miejsce obok siebie. Zajęłam miejsce obok niego i oplotłam ramiona wokół niego:
- Przychodzę tu zawsze, kiedy mam jakiś problem - powiedział patrząc na nagrobek.
Spojrzałam w to samo miejsce co on i zobaczyłam, że obok czarno-białego zdjęcia pięknej, młodej kobiety widnieje napis "Crystal Horan, żyła 28 lat". To nie sprawiedliwe, że tak młode osoby, które mogą jeszcze wiele osiągnąć w życiu odchodzą na zawsze ze świata żywych i zostawiają rodziny, które do końca życia nie mogą pogodzić się z ich śmiercią:
- To moja wina - powiedział niespodziewanie Niall, a z jego oczu popłynęły łzy.
- Co? - zapytałam zdezorientowana.
- Przeze mnie mama umarła - odpowiedział wpatrując się w zdjęcie swojej rodzicielki.
- Niall to nie prawda, nie możesz tak myśleć - powiedziałam łapiąc go za dłoń.
- Ale to prawda, bo oni pokłócili się o mnie, gdyby nie ja ona nadal by żyła - odparł mocniej ściskając moją rękę.
- Nie myśl tak, to nie twoja wina. Byłeś małym dzieckiem, nic nie mogłeś zrobić w sprawach dorosłych. Jedyne osoby, które powinny mieć wyrzuty sumienia to twój ojciec i matka Eleanor - uśmiechnęłam się do niego głaszcząc kciukiem jego dłoń.
- Masz racje - pocałował mnie w skroń - chodź już, bo zaraz przyjedzie twój brat - dodał wstając i ciągnąc mnie za sobą.
Harry
    Siedzieliśmy z Hope w moim salonie oglądając jakiś głupi program w telewizji. Dziewczyna już prawie zasypiała na moim ramieniu, kiedy nagle zadzwonił jej telefon:
- Hallo? Tak mamo... Mami uspokój się... Mamusiu spokojnie już jadę - powiedziała, szybko się rozłączyła i pobiegła do przedpokoju.
- Kochanie, co się stało? - Zapytałem wbiegając za nią do pomieszczenia.
- Nie wiem, mama dzwoniła, była bardzo zdenerwowana i kazała mi wracać do domu - powiedziała zakładając kurtkę - zadzwonię, pa - cmoknęła mnie szybko w usta i wybiegła z domu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz